Wednesday 4 January 2012

Mikolaj bardzo sie postaral w tym roku. No dobrze, korzystal z precyzyjnych instrukcji i systemow naprowadzajaych ;-) Bo na oryginalne wegierskie kosmetyki Ilcsi ostrzylam sobie zeby juz od dawna. Dotad mialam stycznosc z ich wersja amerykanska ( o czym napisze szerzej przy innej okazji). Jest firma prawdziwie ekologiczna, ich etos nie zmienil sie od 1958 roku, kiedy to wegierska kosmetyczka, zwana pozniej Ciocia Ilcsi, zaczela sama chalupniczo wytwarzac preparaty kosmetyczne, ktorych w "preznej" gospodarce RWPG bylo jak na lekarstwo. A przynajmniej tych nadajaych sie do profesjonalnego uzytku. Pani Ilcsi Molnar korzystala wylacznie z darow natury- ziol, kwiatow, roslin leczniczych, swiezych owocow i warzyw, ktore w obfitosci rodzi wegierska ziemia. Jej klientki byly tak zadowolone z efektow, ze zaczely sie wrecz domagac mozliwosci zakupu kosmetykow do uzytku domowego. Tak powstala firma Ilcsi. Przez ponad 50 lat jej historii pozostala niezmiennie w rekach rodziny Molnar, ma charakter manufaktury, wszystkie surowce sa zbierane i przetwarzane recznie.  Preparaty powstaja ze swiezych surowcow z wlasnych upraw, jedynie pomarancze i cytryny (uprawiane w sposob organiczny, czyli bez uzycia pestycydow, mowiac w najwiekszym skrocie) sprowadzane sa spoza Wegier. Kosmetyki Ilcsi posiadaja certyfikat BDiH ( jeszcze nie wszystkie, ale firma pracuje nad tym), dlatego trzeba mimo wszystko czytac sklady. Zdarzaja sie skladniki niedopuszczalne moim zdaniem w prawdziwych organikach, np. butylene glycol, jednak te kosmetyki, ktore je przedstawiam sa na pewno pozbawione podejrzanych substancji. Nigdy nie kupuje niczego co budzi chocby najmniejsze watpliwosci, i zawsze sumiennie sprawdzam liste skladnikow- nawet w przypadku dobrze mi znanych marek. Przezorny zawsze ubezpieczony. Moje doswiadczenie z Ilcsi rozpoczelam od "greatest hits" marki, czyli maseczek zelowych. Zawieraja one conajmniej 50 % tkanki roslinnej, i zadnych syntetycznych konserwantow. Na zdjeciu mamy (od gory): maseczke wisniowa, maseczke z dzikiej rozy, maske z rozchodnika (chyba najbardziej znany produkt marki), i maseczke z 7 ziol. Wszystkie przeznaczone sa do skory tlustej, z rozszerzonymi porami, dodatkowo maseczka z rozchodnika ma dzialanie rozjasniajace skore ( przebarwienia sloneczne i blizny potradzikowe), a maska z 7 ziol sciaga i dezynfekuje. Wszyskie warianty zawieraja kwas salicylowy, ktory wykazuje dzialanie lagodnie zluszczajace martwe komorki naskorka. Tyle tytulem wprowadzenia, przejdzmy do doznan zmyslowych i efektow ;-) Po zastosowaniu maski z rozchodnika nie mam zadnych watpliwosci, czemu akurat ona jest jednym z bestsellerow marki- jej zywo zielony kolor, wloknista konsystencja (zawiera spore kawalki tkanki roslinnej) i obledny, choc calkowicie naturalny zapach sprawiaja, ze juz nakladanie jej sprawia duzo radosci. Maseczka zasycha na twarzy sciagajac ja troche, ale zwazywszy na jej przeznaczenie to zaleta nie wada. Po kilku minutach oddzialywania zmywamy. Skora nadal jest napieta, rozjasniona od razu (naprawde!) i promienna. Nawet zaskorniki wydaja sie mniej widoczne! Doskonalosc w kazdym calu! Podobnie zreszta jak inne maski z tej serii. Wisniowa swietnie odswieza i rozswietla skore normalna w kierunku do mieszaje/tlustej. Znowu mamy do czynienia ze sporymi kawalkami owocow w sloiczku. Zawarte w nich antyoksydanty i bioflawonoidy walcza z wolnymi rodnikami. Dodatkowo zawiera miod, gliceryne, wyciag z buraka i kwas salicylowy.

Sklad Inci maseczki wisniowej: Aqua, Prunus Cerasus Fruit Extract, Glycerin, Mel, Methyl Hydroxyethylcellulose, Parfum, Alcohol, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Sodium Salicylate, Beta Vulgaris Root Extract, Salicylic Acid, Citric Acid. Cena: 80 PLN za 50 ml.

Ja zaopatruje sie na stronie http://www.biopiekno.pl/ ale dystrybutor Ilcsi na Polske ma rowniez sklep internetowy pod adresem http://www.ilcsi.pl/
Posted by Picasa

No comments:

Post a Comment