Thursday 24 January 2013

Kuchnia pelna niespodzianek cz.I

Pamietacie program satyryczny KOC autorstwa panow Wasowskiego i Szczesniaka, a w nim Kuchnie Pelna Niespodzianek? Uwielbialam ten rodzaj absurdalnego humoru, ktorego dzisiaj w polskiej telewizji raczej nie uswiadczysz. Ja na codzien nie osiagam az takiego poziomu abstrakcji, ale tez staram sie "kombinowac" z zywnoscia , bo mimo, ze  jestem zdeklarowana kosmetyczna  "product junkie", to swiecie wierze, ze zdrowie i dobra kondycje skory nalezy przede wszystkim "zjesc". A reszta,  cala zapewniajaca zmyslowe doznania pielegnacja to taka "wisienka na torcie". Skora to przede wszystkim zywy organ, ktory bez wlasciwego odzywienia nie funkcjonuje jak nalezy, a z pustego, czyli w przypadku niewystarczajacej podazy  skladnikow odzywczych, to i Salomon nie naleje. Od wiosny zeszlego roku dramatycznie zmienilam swoje nawyki zywieniowe, poczatkowo z zamiarem schudniecia, a po osiagnieciu z tego celu ( stracilam, az strach sie przyznac 25 nadprogramowych kilogramow )  dla zdrowia, utrzymania wagi i po prostu stalo sie to moim sposobem na zycie. Zaczynalam od wskazan diety South Beach, ktorych generalnie do tej pory   przestrzegam, ale wprawowadzilam z czasem elemnety diety paleo i surowej (raw food). Gdyby nie moja milosc do nabialu, a w szczegolnosci serow, to moglabym chyba przejsc na paleo calkowicie. Odmawiam sobie w tej chwili tylu rzeczy, ze z serow, szczegolnie tych mocno smierdzacych nie zamierzam na razie rezygnowac, ale kto wie, moze w przyszlosci wykonam ten kolejny krok na drodze do jeszcze zdrowszego  zycia. Poki co od 9 miesiecy nie jadlam chleba, i..,zyje i mam sie swietnie ;-) Staram sie uzupelniac diete pielegnacja i odwrotnie- mam swoje ulubione "superfoods", ktore staram sie jadac regularnie i jednoczesnie szukam ich w kosmetykach pielegnacyjnych.

Granaty to bezapelacyjnie jedne z najzdrowszych owocow, o niezliczonych wprost korzysciach dla czlowieka  W najwiekszym skrocie: granaty zapobiegaja utlenianiu sie tzw."zlego cholesterolu" w naczyniach co w efekcie zapobiega arteriosklerozie;  badania laboratoryjne pokazuja, ze zwalniaja tempo rozrostu komorek rakowych; zwalczaja stany zapalne, co jest pomocne przy chorobach zwyrodnieniowych stawow;  zwiekszaja doplyw tlenu do miesnia sercowego co stanowi profilaktyke zawalow i nawet pomagaja przy zaburzeniach erekcji. Jesli chodzi o zaslugi dla urody, granaty to prawdziwa skarbnica antyoksydantow, walczacych z nieustannie tworzacymi sie w organizmie  wolnymi rodnikami, tym samym opozniajac procesy starzenia i redukujac liczbe groznych mutacji w komorkach. Takie wlasciwosci maja zarowno swieze owoce, sok czy olej z pestek. Do spozycia najepsze sa swieze owoce, na ktore wlasnie mamy sezon, a w pielegnacji najczesciej stosuje sie olej z pestek granatu. Bogaty w polifenole i kwasy tluszczowe sluzy skorze z egzema, suchej, dojrzalej. lagodzi zapalenia i zmniejsza opuchlizne.  Ja znalazlam w TK Maxxie kosmetyk do oczyszcznia twarzy brytyjskiej marki Pomegranate. Kosmetyki sa w 100 % naturalne i w ponad 80 % organiczne- W skladzie oprocz oleju z pestek granatu znalazly sie oleje: slonecznikowy, kokosowy, z pestek moreli, z ogorecznika, dzikiej rozy, rokitnika, baobabu, linianki siewnej (camelina) plus dodatkowo maslo kakaowe, wosk pszczeli, witamina E i olejki eteryczne. Kosystencja jest raczej tresciwa, gesta, nie trzeba uzyc wiele produktu, zeby dokladnie oczyscic twarz i oczy ( usuwa rowniez maskare). Ja rozprowadzam odrobine w dloniach i tym pokrywam delikatnie cala twarz, wmasowujac chwile, zeby makijaz zdazyl sie rozpuscic. Pozniej calosc usuwam mokra szmatka muslinowa, w sumie odbywa sie to na zasadzie OCM. Jesli w ciagu dnia nosze makijaz, to wieczorem stosuje podwojne oczyszczanie- najpierw demakijaz, a potem dokladne mycie zelem z woda. Dla osob o cerze suchej dodatkowe mycie woda mozna pominac, to jest kwestia indywidualnych  preferencji. W kazdym razie ten preparat do demakijazu sprawdza sie bardzo dobrze, co w polaczeniu z korzystna, TK Maxx-owska obnizka o 60 % od ceny wyjsciowej bardzo mnie cieszy :-)

INCI: Aqua Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil* Butyrospermum Parkii (Shea Butter)* Cocos Nucifera (Coconut) Oil* Glyceryl Stearate Theobrama Cacao (Cocoa) Seed Butter* Cera Alba (Beeswax)* Glycerin Coco Glucoside Sucrose Stearate Coconut Alcohol Prunus Armeniaca (Apricot) Seed Oil* Borago Officinalis (Starflower) Seed Oil* Rosa canina (Rosehip) Fruit Oil* Punica Granatum (Pomegranate) Seed Oil* Camelina Sativa (Camelina) Seed Oil Hippophae Rhamnoides (Sea Buckthorn) Oil* Andansonia digitata (Baobab) Seed Oil* Aloe barbadensis Leaf Juice Powder* Plumeria Acutifolia (Frangipani) Flower Extract Citrus Reticulata (Tangerine) Peel Oil Tocopherol (Vitamin E) Xanthan Gum Benzyl Alcohol Dehyroacetic Acid Eugenol Benzyl Salicylate Linalool Limonene * Organic







Odkad calkowicie zrezygnowalam z picia sokow owocowych, moim podstawowym napojem codziennym staly sie herbaty ziolowe. Jest ich do wyboru cale mnostwo- i staram sie codzienie pic kilka roznych, zeby dostarczyc organizmowi roznych dobroczynnych skladnikow zawartych w ziolach, maja tez te zalete, ze nie zawieraja kofeiny, ktora ja osobiscie uwazam za narkotyk, podobnie jak cukier. Pijam wprawdzie herbate zielona, ale tylko raz dziennie, staram sie pic wiecej rooibosa, ktory ma zblizone do zielonej dzialanie, a mniejsza zawartosc tanin, przez co jest latwiej strawny i dla niektorych smaczniejszy, bo pozbawiony goryczki. Dodatkowo pije napar z echinacei, na wzmocnienie odpornosci, ginkgo na koncentracje i  w trosce o zyly, zen szen jako energizujacy tonik, oraz herbatki ulatwiajace trawienie. Dla mnie im wieksza roznorodnosc, tym lepiej, przyzwyczailam sie do palety smakowej  herbat ziolowych i nie wyobrazam juz dnia bez nich. Ostatnia pije przed snem, czesto rumianek z miodem, albo kwiat owsa.  W ksiazce Apteka Natury autorstwa Jadwigi Gornickiej przeczytalam, ze napar  z pokrzywy czysci krew, wiec pijam od czasu do czasu herbatke detoksykujaca- z pokrzywa, fenkulem i mniszkiem lekarskim. Czysta krew to teoretycznie mniej ropnych wykwitow na skorze.




W mojej kuchni pelnej niespodzianek nie moze zabraknac suplementow, ale nie w postaci tabletek zawierajacych mocno przetworzone, czesto syntetyczne witaminy, ktorych stosowanie wg mnie  mija sie z celem, poniewaz ich sklad chemiczny jest na tyle rozny od naturalnej postaci danej witaminy, ze organizm traktuje je jak toksyne i wydala z moczem nie czerpiac z nich zadnej korzysci zdrowotnej.  Dodatkowo takie lykanie  pigul moze wrecz obciazac nerki, ktore musza sobie radzic z ich neutralizacja. Jesli suplementy to tylko w formie surowej, jak najmniej przetworzonej, i nigdy zamiast penowartosciowego zywienia! Czy suplementy sa wobec tego w ogole potrzebne? W dzisiejszych czasach masowa produkcja zywnosci,  sposob jej przechowywania  i transportu powoduja spora utrate wyjsciowych wartosci odzywczych, dlatego produkt ze sklepu bedzie mial znacznie nizsza wartosc  niz ten samodzielnie wyhodowany w przydomowym ogrodku, czy uprawiany w sposob organiczny. Dodatkowo gotowanie jeszcze bardziej zubaza nasze pozywienie, bo czesc witamin i enzymow po prostu ginie w wysokich temperaturach, dochodzi do degeneracji pewnych bialek, a mikroelementy wylewamy razem z woda. Dieta surowa eliminuje ten konkretny problem. Ja jeszcze na razie nie jestem sobie w stanie wyobrazic niespozywania cieplych posilkow chociaz czasami, stad w moim codziennym zywieniu nie zapominam o suplementach. Staram sie je od czasu do czasu zmieniac, znowu w imie zapewnienia organizmowi jak najwiekszej roznorodnosci. Dr Gornicka twierdzi, ze w ciagu miesiaca czlowiek powinien zjadac co najmniej 60 roznych produktow zywnosciowych, i jak najwiecej z nich w stanie surowym. Polecane jest zapisywanie wszystkiego co jemy i pijemy przez miesiac, i po pozniejszym przeanalizowaniu wprowadzenie odpowienich zmian. Na zdjeciu pierwszy od lewej proszek matcha mix, ktory zawiera zmielona biala herbate matcha, 3 x bogatsza w polifenole niz herbata zielona, siemie lniane, bogate w substancje przeciwzapalne i kwasy tluszczowe, zmielone nasiona chia, zawierajace kwasy omega 3 i jagody goji- zrodlo m.in. witaminy A. Dziennie uzywam tylko 1 lyzeczke od herbaty tego proszku, posypujac nim np. owsianke, kasze jaglana na mleku, czy nawet jajecznice.  Mozna go  dodac do dan cieplych, ale juz po ugotowaniu, bo wysokie temperatury niszcza dobroczynne skladniki. Spiruliny nie trzeba chyba nikomu przedstawiac, jej dobroczynne wlasciwosci staja sie coraz powszechniej znane, warto jednak wiedziec, ze poza bogactwem pierwiastkow sladowych, spirulina jest zrodlem pelnowartosciowego bialka roslinnego, dzieki czemu nie moze jej zabraknac w diecie wegetarian i wegan. Ja spiruline stosuje wewnetrznie i zewnetrznie- chociaz nie jestem wielka fanka samodzielnego krecenia kosmetykow w domu, to jednak mam kilka ulubionych patentow, jednym z nich jest maska jogurtowa ze spirulina. Przygotowuje ja zawsze "na swiezo"- w szklanej miseczce mieszam maksymalnie pol lyzeczki od herbaty spiruliny, lyzeczke jogurtu naturalnego z zywymi kulurami bakterii (im gestszy,tym lepszy, grecki czy "balkanski" swietnie sie tu sprawdzi), dodaje pol lyzeczki miodu- manuka lub innego, wazne, zeby nie mial domieszek cukru; i to rozprowadzam na umytej twarzy, nawet pod oczami ( wrazliwcom zalecam ostroznosc i przeprowadzenie  najpierw testu skornego). Czasmi dodaje jeszcze szczypte proszku perlowego, ktory ma dzialanie rozjasniajace skore ( o tym napisze szerzej innym razem). Maske zostawiam na twarzy az zacznie przysychac, jej zaleta jest to, ze nie tezeje i nie sciaga tak mocno jak maski glinkowe. Kwas mlekowy zawarty z jogurcie delikatnie zluszcza obumarly naskorek, dzieki czemu enzymy i pierwiastki sladowe ze spiruliny maja ulatwiona penetracje skory, a miod nie tylko dziala jako humektant (nawilzacz wychwytujacy wilgoc z otoczenia i wiazacy ja na skorze), ale rowniez ma wlasciwosci bakteriobojcze, co dla mojej sklonnej do tradziku skory jest bardzo korzystne. Innym wariantem tej maski jest maska "czekoladowa", w ktorej spiruline mozna zastapic surowym gorzkim kakao, o dzialaniu odzywczym i  antyoksydacyjnym. Kakao stosuje rowniez wewnetrznie, zjadajac nie wiecej niz lyczeczke do herbaty dziennie, zmieszane z jogurtem, twarozkiem czy posypujac kasze jaglana. Surowe kakao zawiera aktywne antyoksydanty, witamine C i mnostwo innych korzystnych dla zdrowia skladnikow, bez ryzyka skutkow ubocznych takich jak otylosc czy prochnica zebow, ktore wiaza sie z jedzeniem slodkich wyrobow czekoladowych.

 
























Tuesday 22 January 2013

Halo, jest tam kto? Wiem, to spora impertynencja  z mojej strony pytac czy jeszcze ktos tu zaglada w sytuacji,  kiedy ja sama zostawilam blog odlogiem na dlugie miesiace. Niestety nie mam nic na swoje wytlumaczenie- zadnych zyciowych zawirowan, wielkich zmian- po prostu nie mialam zapalu. Ale nie zmienilam zainteresowan, moja pasja/obsesja (dowolne skreslic ;-) wrecz sie jeszcze poglebia,  wiec jesli jeszcze ktos jest po drugiej stronie ekranu- to serdecznie zapraszam, pokaze czego "nazbieralam" w czasie tej dlugiej nieobecnosci.
Tegoroczna zima dopadla nas na Wyspach dopiero teraz, ale za to z jakim rozmachem :) Utrzymujaca sie od kilku dni warstwa  sniegu i ujemne temperatury byly dotad spora anomalia, przydarzajaca sie mieszkancom poludniowo-wschodniej Anglii moze raz na kilka lat. Od kilku sezonow obserwujemy jednak pewna regularnosc- zima w koncu przychodzi i nawet na chwile sie zadomawia, co wymusza nadzwyczajne srodki zapobiegawcze nie tylko jesli chodzi o przemieszczanie sie autem na letnich oponach (zimowki sa tu egzotycznym wymyslem z dalekich rubiezy Europy Wschodniej ;-) ale rowniez w przypadku codziennej pielegnacji i radzenia sobie z zimnem. Ja na zime z reguly i tak ja zmieniam  (np. pod oczy uzywam kremu na dzien, a na wieczor lzejszego zelu- latem odwrotnie), ale ostatnio wprowadzilam nowe produkty glownie z mysla o "ogrzaniu sie", i sila sugestii naprawde robi swoje :-) Po pierwsze stawiam na bogatsze konsystencje, olejkow czy balsamow, i na cieple, korzenne, otulajace jak kaszmir  zapachy. Nie interesuja mnie chwilowo w kosmetykach zielone herbaty, orzezwiajace ogorki i tropikalne ananasy z papaja. Solidne podstawy to miod, ciemna czekolada, przyprawiona imbirem  pomarancza, takie orientalne raczej klimaty.


Wszystkie kosmetyki ze zdjecia to zdobycze z TK Maxxa, ktorego od lat uwielbiam za "element zaskoczenia", bo nigdy nie wiadomo na jaka perelke sie trafi i jak tanio ;-) Bo ja w TK Maxxie wynajduje najlepsze okazje, czesto sa to rzeczy, ktore widzialam gdzies w internecie, jakies niszowe cudenka z USA czy Australii, ktorych prozno szukac nawet w angielskich sklepach internetowych. Pierwszy od lewej jest akurat kosmetyk brytyjskiej marki Saaf, ktora dawno temu byla dostepna na feelunique, a potem jakos zniknela. Niestety nawet w UK, producentom kosmetykow naturalnych nie jest latwo znalezc swoje miejsce, i trwa ostra walka o przetrwanie. Tym, ktorzy wypadli z glownego nurtu  podaje reke TK Maxx, wykupujac caly zapas towaru za duzo nizsza cene, i sprzedajac go pozniej u siebie w ilosciach hurtowych, ale wciaz w cenie duzo nizszej od wyjsciowej. Ten balsam ze zdjecia, z certyfikatem Soil Association,  normalnie powinien kosztowac powzyej 30 funtow za 125 g, ja go kupilam za 9.99- to lubie! Nie jest to typowy polplynny produkt,  to raczej cos w typie "masla" zamknietego w ciezkim, szklanym sloju z mrozonego szkla, eleganckie czarne opakowanie ladnie sie prezentuje na szafce nocnej, a w srodku znajdziemy mnostwo dalekowschodnich pysznosci- olej sezamowy, olej z ostu (krokoszowy), maslo shea z naturalna witamina E, olej z czarnuszki, z dodatkiem wosku pszczelego, ktory nadaje przyjemna, "rozplywajaca sie" konsystencje i pieknie pachnace olejki eteryczne z mandarynki, lawendy, ylang-ylang, paczuli i gozdzika. Calosc daje wspanialy efekt nawilzenia- produkt ma konsystencje stala w temperaturze pokojowej, ale pod wplywem cieploty ciala topi sie i wnika z skore pozostawiajac przyjemnie otulajaca warstewke. Ja uzywam go z reguly na noc, bo zapach jest wybitnie relaksujacy i rano skora nadal utrzymuje komfort, jest gladka i napieta. Na dzien  zazwyczaj uzywam czegos szybciej wchlaniajcego sie, jak typowy balsam do ciala lub suchy olejek (ten pokaze nastepnym razem). Na zdjeciu jest balsam do ciala wloskiej firmy Angel's Spa, kupiony za grosze (4 funty za 200 ml) oczywiscie w TK Maxxie. Ja wybralam wariant z extra gorzka czekolada ( raw cacao), bo odkad jestem po diecie i nie pozwalam sobie na jedzenie slodyczy to jest dla mnie  "the next best thing" , pozostaje mi tylko  zaciagnac sie  aromatem czekolady ;-D Jednak nie tylko o doznania olfaktoryczno-smakowe tu chodzi, surowe kakao ma wspaniale dzialanie antyoksydacyjne, i w tym balsamie w polaczeniu  z olejem palmowym, kokosowym i maslem shea doskonale odzywia i nawilza skore na caly dzien, rowniez przy niskich temperaturach. Apetyczny zapach, ktory utrzymuje sie przez caly dzien blisko skory, jest dodatkowym bonusem. I wreszcie krem do ciala i rak nowozelandzkiej firmy Natural Being, ktora uzywa aktywnego miodu manuka jako kluczowego  skladnika swoich wyrobow. Manuke uwielbiam i stosuje wenetrznie i zewnetrznie. W sezonie jesienno- zimowym co rano zjadam lyzeczke tego miodu, ze wzgledu na jego bakteriobojcze i wirusobojcze dzialanie. Zewnetrznie dodaje manuke do samodzielnie ukreconych masek z glinka lub spirulina ( poswiece im osobny wpis), bo doskonale dziala na moja przetluszczajaca sie cere sklonna do zaskornikow, poza tym jak kazdy miod zawiera caly koktajl enzymow, pierwiastkow sladowych i witamin- bezdyskusyjnie zalicza sie do tzw. superfoods. Krem z manuka to rozwiazanie szybkie, i w moim przypadku sprawdza sie szczegolnie na moich dotknietych egzema rekach, nie dopuszcza do zaognienia sie malych ran, i doskonale lagodzi zaczerwienienie i pierzchniecie spowodowane niskimi temperaturami i brakiem wilgoci w powietrzu. Za 100 ml zaplacilam w TK Maxxie 4 funty, normalnie kosztuje ponad 9. Serdecznie polecam zrobienie nalotu na polskiego TK Maxxa, bo a nuz znajdziecie cos rownie interesujacego- tylko przypominam o czytaniu skladow, zawsze!



Angel's Spa Rich Body Lotion with Extra Dark Chocolate INCI: Water, palm oil, coconut oil, polyglyceryl-4 stearate, Shea butter, cetearyl glucoside, fragrance, cocoa butter, potassium sorbate, sodium benzoate, lecithin, glycerin, sodium dehydroacetate, tocopherol, ascorbyl palmitate, citric acid.

Natural Being Manuka hand & body cream INCI: Aqua, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Jojoba esters, Jojoba Oil, glycerin ( vegetable), squalane, cetearyl alcohol, glucose, wheatgerm oil ( olej z zarodkow pszennych), fragrance, manuka honey, xanthan gum, potassium sorbate, shea butter, tocopherol (vit.E), glucose oxidase, lactoperoxidase, leptospermum scoparium (manuka) oil, citonellol, limonene, linalool.