Tuesday 18 June 2013

Summertime and the living is easy...

Nareszcie tu jest! Moze nie upalne, nie zawsze sloneczne, ale nareszcie, po najdluzszej od 50 lat zimie w Wielkiej Brytanii,  w koncu mozemy sie cieszyc latem. I to calkiem nienajgorszym- udalo nam juz sie zainaugurowac sezon plazowy, wlacznie z kapiela w morzu, choc tu nie obylo sie bez pianek surfingowych ;-) W kazdym razie sezon w pelni, natura uwodzi bogactwem aromatow swiezych owocow i warzyw, i podobny nastroj zapanowal w mojej lazience- lekkosc, delikatne konsystencje, bogactwo skladnikow niemal "prosto z krzaczka", zapachy morskiej bryzy czy egzotyki rodem z tropikow.


Niemiecka marke Alverde uwielbiam od kilku lat. Ilekroc zdarza mi sie odwiedzic Niemcy, robie napad na drogerie DM i jak w amoku zgarniam fanty z polek do koszyka. Przy ich niesamowicie niskich cenach ostateczny rachunek nie ma szans okazac sie niemilym zaskoczeniem, nawet jesli troche nas ponioslo ;-) Niestety w UK nie ma mozliwosci zakupu Alverde, wiec od jakiegos czasu zaopatruje sie w Polsce przez Allegro, i potem wykorzystuje odwiedzajaca mnie rodzine jako "mrowy". Mimo calego ambarasu- warto! Wiekszosc kosmetykow Alverde ma doskonale sklady, wytropilam jak dotad tylko jeden zel pod prysznic zawierajacy Ammonium Laureth Sulphate, czyli "wariacje na temat" SLS (  zel z  grapefruitem). Wiele kosmetykow ma cerytifkat BDiH. Dezodorant w kulce z mango i papaya jest po prostu swietny, nie zawiera zadnych zwiazkow aluminium, ktore podejrzewa sie o wywolywanie nowotworow piersi, nie ma w skladzie alkoholu, nie podraznia, spokojnie stosuje go na swiezo ogolone pachy. Skaldnikiem wysoko w skladzie jest tlenek cynku, ktory doskonale kojarze z czasow, gdy moi chlopcy byli w pieluchach, nic tak dobrze nie zabezpieczalo skory przed wilgocia i nie lagodzilo podraznien! Musze jednak zaznaczyc, ze nie naleze do osob z problemem nadmiernego pocenia sie, nie cierpie tez z powodu nieprzyjemnego zapach potu ( jedyne co moge poradzic w tej sytuacji, to przyjrzec sie diecie, i oczyscic organizm), wiec nie gwarantuje, ze kosmetyk ten okaze sie wystarczajaco skuteczny dla kazdego. Ja w kazdym razie jestem zadowolona z jego dzialania, a delikatny egzotyczny zapach papai, ktory uwielbiam, nie utrzymuje sie na tyle dlugo, zeby kolidowac z innymi uzytymi kosmetykami. Opakowanie jest szklane, co moze stanowic pewien klopot przy wakacyjnych wyjazdach- ale to jedyny minus.
Ingredients Aqua, Aloe Barbadensis Extract*, Zinc Oxide, Cellulose, Glycery Caprylate, Xanthan Gum, Triethyl Citrate, Zinc Ricinoleate, Glycerin, Glycine Soja Oil*, Hydrogenated Palm Glycerides, Caprylic/Capric Triglyceride, Hydrated Silica, Hydrogenated Lecithin, Mangifera Indica Seed Oil, Mangifera Indica Fruit Extract*, Carica Papaya Fruit Extract*, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Limonene**, Linalool**, Citral**, Citronellol**, Farnesol**, Geraniol**
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oilsl

Peeling myjacy z lotosem i wiorkami kokosowymi tak do konca "peelingiem" nie jest. Ja jednak lubie wieksza moc scierna, ale przy stosowaniu kosmetyku czesciej niz raz w tygodniu sie sprawdza. Uzywa sie go jak zelu pod prysznic, poza duzymi kawalkami miazszu kokosowego, produkt zawiera tez rozdrobniona krzemionke, jednak mimo wszystko jego dzialanie jest dosc delikatne.  Ma przyjemny, lekko slodki "orientalny" zapach, jednak zawiera duzo alkoholu, i jest on niestety wyczuwalny podczas uzycia- mimo to, nie zauwazylam, zeby wyszuszal czy podraznial. Nastepnym razem mam ochote sprobowac peelingu antycellulitowego z cyrtyna i rozmarynem, w nadziei, ze bedzie mocniej scieral. W tej chwili stosuje inny peeling do cotygodniowego, gruntownego zluszczania, a ten od Alverde dodatkowo w srodku tygodnia, jesli np. chce zastosowac samoopalacz.
Ingredients Aqua, Alcohol*, Glycerin, Coco-Glucoside, Cocos Nucifera Fruit*, Xanthan Gum, Glyceryl Oleate, Silica, Nelumbium Speciosum Flower Extract, Cocos Nucifera Fruit Extract*, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Cocoyl Glutamate, Helianthus Annuus Seed Oil*, Tocopherol, Citic Acid, Parfum**, Alcohol
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oils
Balsamy   do ciala z Alverde przetestowalam wszystkie! Kazdy z nich jest doskonaly, i bardzo przystepny cenowo, roznia sie konsystencjami i zapachami. Moim dotad ulubionym byl ujedrniajacy balsam anti-aging z mango i acai, niestety byl to chyba produkt sezonowy, bo od prawie dwoch lat nie ma go juz w ofercie. Wersja z oliwka i aloesem, to "wariant podstawowy" przeznaczony do skory normalnej, kosmetyk  ze zdjecia to balsam z biala herbata i jasminem do skory suchej, jest jeszcze krem do skory bardzo wysuszonej, z roza herbaciana i migdalem oraz maslo do ciala z makadamia.  Pachna wrecz oblednie, do tego stopnia, ze ma sie ochote je zjesc, nawilzaja i wygladzaja skore na caly dzien, i nawet te najbardziej tresciwe wchlaniaja sie szybko i nie maza na skorze.
IngredientsAqua, Glycine Soja Oil*, Glycerin, Alcohol*, Myristyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Jasminum Officinale Flower Extract*, Xanthan Gum, Butyrospermum
Parkii Butter*, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Hydrogenated Palm Glycerides, Brassica Campestris (Rapeseed) Sterols, Lecithin, Hydrogenated Lecithin, Lysolecithin, Tocopherol, Tocopheryl Acetate,
Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Limonene**, Citral**, Linalool**, Citronellol**, Geraniol**, Coumarin**
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oils

Alverde oferuje tez kilka rodzajow zeli myjacych do ciala, i poza wspomnianym wariantem grapefruit- bambus mozna je spokojnie wybierac tylko na podstawie preferowanego zapachu czy konsystencji. Krem myjacy z papaja i rokitnikiem ma swieza, owocowa nute zapachowa i gesta, nawilzajaca konsystencje. Nie pieni sie szalenczo, ale przeciez nie o to nam chodzi. Wlasnie go skonczylam, i zaluje, ze nie kupilam wiecej niz jednego opakowania. Jest idealny na poczatek dnia, doskonale orzezwia, na wieczor wole bardziej otulajacy zapach orzechow makadamia w kremowym zelu stanowiacym idealny wstep do masla do ciala o tej samej nucie zapachowej.  Nie jestem w stanie podac cen kosmetykow Alverde, bo te roznia sie w zaleznosci od spredawcy na allegro. Ja zakupy robie u niejakiej "lijeczki", i ja spokojnie moge polecic, Oczywiscie najtaniej wychodzi zaopatrzyc sie samemu w Niemczech, jesli mamy taka mozliwosc.
IngredientsAqua, Coco-Glucoside, Alcohol*, Glycerin, Disodium Cocoyl Glutamate, Glycine Soja Oil*, Xanthan Gum, Sodium Cocoyl Glutamate, Carica Papaya Fruit Extract*, Hippophae Rhamnoides Oil*, Glyceryl Oleate, Citric Acid, Parfum**, Sodium PCA, Alcohol, Limonene**
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oils


Moje nieustanne zachwyty nad TK Maxxem moga wydawac sie nudne, ale jak tu nie piac peanow, skoro znajduje tam takie perelki jak tez powyzszego zdjecia! Sa to mydla w plynie kalifornijskiej marki Depth, stworzonej przez malzentwo  biologow morskich. Linia zawiera kosmetyki myjace, zele pod prysznic, szampony, balsamy do ciala, kremy do golenia (odpowiednie dla obu plci),  w pieknych lazurowych opakowaniach, ktore same w sobie wprowadzaja do lazienki wakacyjny, beztroski klimat. Ponadto kosmetyki sa w 70 % organiczne, nie zawieraja zadnej podejrzanej chemii i dostepne sa w kilku wariantach zapachowych- do lekkiej morskiego bazy w "bay coconut"  dodano cieply zapach kokosa, w "mangrove citrus"  delikatny aromat cytrusow, a w "sea berry" lekko pizmowa nute owocow jagodowych- te polaczenia sa naprawde niesamowite,a  przy tym pochodza ze 100 % naturalnych surowcow, bez dodatku syntetycznych zapachow! Linia Depth dostepna jest np. w duzym internetowym sklepie iHerb, ktory wysyla rowniez do Polski, ale w TK Maxxie udalo mi sie kupic te kosmetyki w szokujaco niskich cenach- butelka mydla w plynie kosztowala 2 funty, szampon  3 funty a zele do golenia po 1 funcie! Kupilam je w maju zeszlego roku, wzielam wszystkie jakie mi sie nawinely pod reke ;-) Jesli jakims cudem natraficie na nie w polskim TK Maxxie, bierzcie bez wahania. Sa niesamowicie wydajne , krem do golenia uzywalismy z malzem na spolke, i starczyl nam na bardzo dlugo!


 
Pozostajac w klimacie morskim chcialabym pokazac wam jedne z moich ulubionych perfum na lato. Jest to propozycja od L'Artisan Parfumeur, niszowej francuskiej marki, ktora w 2009 wypuscila zapach Cote d'Amour, oparty na 100 % naturalnych skladnikach potwierdzonych certyfikatami Ecocert i Cosmebio. Mimo, ze to unisex,   nie jest typowym, letnim "swiezuchem" jak wiele massmarketowych syntetycznych perfum, ktorych wymuszona "ozywcza swiezosc morskiej bryzy" niemal wyciska lzy z oczu... Tak, zgadliscie mam na mysli Cool Water Davidoff i inne wariacje na ten sam temat. W Cote d'Amour swiezosc jest,  ale lekko slona, przelamana cieplym aromatem drzewnym, slodycza lukrecji,  tworzac kompozycje nieoczywista i wieloplaszczyznowa. Uwielbiam ten zapach rowniez za to, ze moge go uzywac bez obaw, ktore niestety towarzysza stosowaniu przez mnie innych perfum. Niestety nie potrafie sobie odmowic uzywania perfum, teraz przynajmniej staram sie na codzien uzywac tych naturalnych, ale i tak od czasu do czasu pozwalam sobie na pare psikniec z mojej przepastnej kolekcji. Jesli ktos stworzy naturalne i organiczne arcydzielo na miare np. Birmane Van Cleef and Arpels to pierwsza zloze poklony ;-) Woda od L'Artisan ma ogromna pojemnosc, 250 ml, przy wylacznie sezonowym stsowaniu nie sposob jej zuzyc samemu, wiec od jakiegos czasu pozwalam mezowi sie "poczestowac".  Tez ja bardzo polubil, bo nie jest to zapach wylacznie na plaze, swietnie sprawdza sie rowniez w pracy, trzyma sie raczej blisko ciala, wiec nie dusi calego otoczenia, zreszta to nie ta moc razenia-  naturalne surowce zapachowe  nie tworza wokol noszacego chmury toksycznych oparow! W Polsce zapach ten byl dostepny w Perfumerii Quality Missala, ale ja kupilam  go oczywiscie w...TK Maxxie, za ulamek wyjsciowej ceny- zamiast 150 funtow zaplacilam 40!