Thursday 14 March 2013

Truth in Aging to jeden z moich ulubionych serwisow internetowych poswieconych urodzie. Przede wszytskim ze wzgledu na osobowosc jego zalozycielki, Marty Wohrle z Nowego Jorku.  Ta babka w wieku, hmmm...conajmniej srednim pokazuje, ze dbanie o wlasny wyglad i dobre samopoczucie nie oznacza automatycznie, ze zaliczamy sie do grupy kobiet, ktorych celem zyciowym jest wygladanie na codzien tak, ze z marszu moglyby znalezc sie na rozkladowce magazynu dla panow :-) Marta nie boi sie pokazac swoim czytelniczkom swojej wersji "saute"- chociazby w filmowych demo na youtubie, i dzieki temu zyskala liczne grono "wyznawczyn", identyfikujacych sie z jej mniej niz perfekcyjnym image. Kolejnym plusem dla Marty jest to, ze stale sie uczy i podnosi poprzeczke- pamietam poczatki Truth in Aging, gdzie niewiele uwagi zwracalo sie na potencjalna szkodliwosc skladnikow kosmetycznych, glowny nacisk kladac na skutecznosc dzialania danego produktu. W tym zakresie nastapil duzy postep- Marta analizuje sklady pod katem nie tylko weryfikacji obietnic skladanych przez producenta, ale przede wszystkim bezpieczenstwa stosowania. Chociaz wciaz pojawiaja sie recenzje kosmetykow, ktorych ja osobiscie nie przepuscilabym przez moje geste sito,  latwo wyeliminowac to co nas nie intresuje, bo zawsze skrupulatnie podawana jest lista INCI. Truth in Aging stanowi wygodny punkt wyjscia do eksploracji przepastnego i nadzwyczaj bogatego amerykanskiego rynku kosmetykow naturalnych . Ja osobiscie od lat jestem zakochana w amerykanskich kosmetykach organicznych, i przede wszystkim w ich roznorodnosci.  Niestety od jakiegos czasu stopniowe umacnianie sie kursu dolara wobec funta brytyjskiego oznacza, ze zakupy zza oceanu staja sie coraz drozsze, a w polaczeniu z wysokim clem i oplatami za przesylke, czesto gra jest niewarta swieczki. W ciagu ostatniego roku odkrylam jednak kilka sklepow internetowych, ktore sprowadzaja kosmetyki z USA i sprzedaja je na rynek europejski. Ja dotad robilam zakupy w dwoch z nich: www.luxebc.com i www.vitaminsuk.com. Ten drugi ma nawet polska wersje jezykowa, choc ceny nadal kalkulowane sa w GBP. Ponizej chce Wam pokazac kilka amerykanskich nabytkow z zeszlego roku (niektore z nich zdazylam juz zuzyc, ale zdjecia robie zawsze od razu po zakupach).

O serum z witamina C Mad Hippie przeczytam na Truth in Aging, produkt od dluzszego czasu utrzymuje swoja pozycje w "five best" i zbiera fantastyczne recenzje nie tylko od Marty,  ale rowniez uzytkowniczek serwisu. Poza aktywna i stabilna  forma witaminy C (STAY-C), serum skomponowano z dodatkiem witaminy E, kwasu hialuronowego i ferulowego.    Ten ostatni skladnik nie tylko zwieksza stabilnosc mieszanki witamin C + E, ale takze  podnosi ich skutecznosc antyoksdacyjna. Kosmetyk idealnie sprawdza sie przy mojej sklonnosci do zapychania porow, nie zawiera zadnych skladnikow komedogennych, jest lekki, wodnisty- moze byc uzyty pod krem nawilzajacy, ale ja preferuje stosowanie go 2-3 razy w tygodniu na noc, na oczyszczona i dokladnie oszuszona skore, i nic wiecej juz na niego nie nakladam. Rozprowadzam go rowniez delikatnie pod oczami, i jak dotad nie mialam zadnego problemu z podraznieniem. Kupilam go przez ebay ze sklepu Better Yourself Direct, i zaplacilam 34.15 GBP za 30 ml flakon z zakraplaczem.

Mad Hippie Vitamin C serum INCI:Water Deionized, Vitamin C (Sodium Ascorbyl Phosphate), Alkyl Benzoate, Vegetable Glycerin, Water, Glycerin, Sodium Levulinate, Sodium Anisate, Clary Sage (Salvia Sclarea), Grapefruit (Citrus Grandis), Hyaluronic acid, Amorphophallus Konjac Root Powder, Aloe Barbadensis Leaf, Vitamin E (Tocotrienol), Ferulic acid, Chamomile Flower Extract (Recutita Matricaria), Sodium Phytate, Xanthum Gum, hydroxyethylcellulose


W LuxeBc znalazlam amrykanska marke Auromere- jej produkty inspirowane sa Ajurweda i zawieraja tradycyjne indyjskie rosliny lecznicze. Na pierwszy ogien poszly bloto oczyszczajace i olejek do wlosow i skory glowy. Pierwszy produkt ma postac brazowego drobnego pylku, duzo bardziej mialkiego niz tradycyjne glinki, ktorych zawiera az 4 rodzaje ( glinka zolta, czarna, czerwona oraz tzw. fuller's earth) plus dodatkowo sproszkowane surowce roslinne. Zastowan blota jest bardzo wiele, nie tylko tradycyjnie jako maska oczyszczajaca po rozrobieniu z woda ( mozna uzyc do tego zakretki, a w srodku opakowania znajduje sie plastikowa miarka), ale rowniez do mycia calego ciala, kapieli, przemywania oczu ( !) i masazu twarzy przy chorobach zatok. Roztworem mozna plukac gardlo, a nawet odrobine nalozyc na bolacy zab, co podobno usmierza bol. Do produktu dolaczona jest ulotka, ktora szczegolowo wylicza wszystkie mozliwe zastowania. Ja jak dotad uzywalam blota tylko w najbardziej oczywisty ze sposobow, czyli jako oczyszczajacej maski, nie tylko do twarzy, ale calego ciala- proszku jest w opakowaniu tak duzo, ze spokojnie mozna sobie na to pozwolic. Ale uwaga, to dosc brudna robota, warunkiem skutecznosci maski jest niedopuszczenie do jej zaschniecia przez conajmniej kilka minut, wiec trzeba regularnie zwilzac skore, najlepiej jakims atomizerem, ja uzywam do tego hydrolatu. Maska ma niezbyt apetyczny, brazowy kolor, nieodmiennie kojarzacy mi sie z ...wiadomo, poza tym pozostawia osad, i po jej uzyciu trzeba natychmiast po sobie poprzatac. Co ciekawe blotko mozna nalozyc rowniez na powieki i delikatnie masowac, co powoduje zluszczenie martwego naskorka- nie znam zadnego innego "peelingu do powiek", no chyba, ze mechaniczne pocieranie muslinowa szmatka przy demakijazu. Generalnie jest to ciekawy produkt, ale ze wzgledu an ambaras jaki towarzyszy aplikacji stosuje go moze raz w miesiacu, lub rzadziej. Cena to 6.39 GBP za 113gram.

Auromere Herbomineral Mudbath INCI: Indian Gooseberry (Amalaki), Mango Ginger (Karpura Harida), Pistacia integerima (Karkatshrungi), Nut Grass (Nagarmustak), Himalayan Silver Fir (Talispatra), Embelia tsenam (Vidanga), Sweet Flag (Vacha), Bonduc Nut (Kashtaki Karanj), Terminalia chebula (Haritaki), Terminalia blerica (Bibitaki), Galangal (Kapurachali), Young Terminalia chebula (Balharitaki) - all systematically processed with the minerally rich layers (Black Clay, Yellow Clay, Red Clay, and Fuller's Earth) found in the beds of highland rivers and lakes in certain pristine parts of India.


Drugi produkt z Auromere to olej odzywczy do wlosow i skory glowy. Jest to specjalny preparat do olejowania wlosow, do stosowania przed myciem glowy. Ja zazwyczaj uzywam go 2 razy w tygodniu na noc, i dopiero rano zmywam szamponem. W skladzie znajduje sie kilka olejow roslinnych ( m.in. z kielkow pszenicy, kokosowy, sezamowy, z ginger lily) wzbogaconych ekstraktami z indyjskich roslin. Butelka jest dosc spora (206 ml) , dlatego podzielilam sie polowa z moja mama, ktora bardzo sobie chwali dzialanie oleju przeciwko wypadaniu wlosow. Mama twierdzi, ze ma mnostwo nowych wloskow, odrastajacych od skory, czyli mozna przypuszczac, ze uaktywniaja sie "stare", nieczynne juz cebulki. Olej jest dosc tlusty, za sprawa zawartych ekstraktow ma lekko zielony kolor, ale uzyty z umiarem nie tlusci poscieli, i jej nie barwi. Rano daje sie latwo zmyc szamponem, nie potrzeba juz pozniej odzywki, a wlosy sa blyszczace,  lekkie i sypkie przez caly dzien. Nie wiem jak radzi sobie z naprawa mechanicznych uszkodzen- bo ja do niedawna mialam bardzo krotkie wlosy, dopiero od kilku miesiecy pozwalam im rosnac, wiec nie zdazylam ich niczym jeszcze zmaltretowac.

Auromere Pre-Shampoo Conditioner INCI: Sesame oil, coconut oil, ginger lily oil, khus khus oil, nutgrass oil, neen, brahmi (Indian pennywort), castor leaf, bringaraj (eclipta alba), tulsi (holy basil), and wheat germ oil.


Pozostajac przy wlosach, pokaze Wam kosmetyki do ukladania dwoch amerykanskich marek: Andalou Naturals i Kiss My Face. Butelka z zolta etykieta zawiera utrwalajacy lakier od wlosow w naturalnym atomizerze, pozbawionych typowej chemii, jaka naszpikowane sa standardowe lakiery do wlosow. W najwiekszym skrocie mowiac, lakiery do wlosw to plynny plastik, ktory rozpylony nad glowa niestety dostaje sie do naszych oczu i drog oddechowych,  powodujac m.in. podraznienia spojowek, palenie w gardle, wysypki, a nawet uposledzenie widzenia czy zapasc, poprzez gwaltowne obnizenie cisnienia krwi. Glownym skladnikiem lakierow jest chlorek winylu, i niestety zaden chemiczny lekier nie moze wbrew zapewnieniom producentow miec dzialania odzywiajacego czy pielegnujacego wlosy, bo zostaja one szczelnie oblepione warstwa plastiku niedopuszczajaca niczego wglab wlosa. W polaczeniu z silikonami tworzy to szczelna otoczke, ktora z czasem sprawia, ze wlos staje sie ciezki, suchy i w koncu sie lamie. Swietny artykul na ten temat popelnila moja kolezanka Dominika, polecam lekture. Alternatywa sa naturalne kosmetyki do stylizacji, ktorych sila utrwalajaca bierze sie z naturalnych gum czy zywic rozpuszczonych w organicznym alkoholu. Spray od Andalou zawiera sok aloesowy na pierwszym miejscu w skladzie, dalej organiczny alkohol etylowy, i dalej gume guar, gume ksananowa i alginat, czyli polisacharyd pozyskany ze scian komorkowych alg brunatnych. Dodatkowo formula wzbogacona jest w proteiny sojowe, witaminy E i B5,  B7 ( biotyna) i kilka ekstraktow roslinnych ( jagody jablko, pigwa). Oczywiscie nie spodziewajmy sie po tego typu produkcie utrwalenia na "mur-beton", ale chyba juz malo kogo interesuja tego typu efekty specjalne ;-) W ksiazce  Skin Deep autorstwa Pat Thomas przeczytalam  interesujaca  opinie, ze w dzisiejszych czasach srodki utrwalajace fryzure sa naduzywane, poniewaz jakosc strzyzen i kompetencje fryzjerow drastycznie spadly! Nie macie czasem takiego wlasnie wrazenia, ze fach fryzjerski nie opiera sie juz na precyzyjnej technice szlifowanej latami, tylko na pogoni za nowinkami? Dobrze ostrzyzone i ulozone wlosy nie wymagaja wiele dla utrzymania ksztaltu, wiec moze warto zainwestowac w strzyzenia u  dobrego fryzjera w regularnych odstepach czasu. Cena sprayu Andalou to 9.79 GBP za 242 ml.

Andalou Naturals Hair Spray, Perfect Hold INCI: Aloe barbadensis juice*, aqua, ethyl alcohol*, xanthan gum, cyamopsis tetragonolobus (guar) gum*, sodium alginate (algin), glycine soja (soy) protein, sodium PCA, chamomilla recutita (chamomile) extract*, pyrus cydonia (quince) extract, malus domestica (apple), solar vitis (grape) and vaccinium myrtillus (bilberry) fruit stem cell cultures and BioActive 8 berry complex*, camellia sinensis (white tea) and hibiscus rosa-sinensis extract*, tocopherol (vitamin E), panthenol (pro-vitamin B5), biotin (vitamin B7), citrus aurantium dulcis (orange) and citrus tangerina (tangerine) oils*.  * Organic

Kolejny kosmetyk na zdjeciu to zel do wlosow Kiss My Face, ktory zostal mi z zeszlego roku, kiedy to  nosilam bardzo krotkie wlosy. Standardowe zele do ukladania sa obciazone tymi samymi wadami co lakiery do wlosow, i dodatkowo moga zawierac spore ilosci ftalanow, ktore odpowiedzialne sa m.in. za zaburzenia w gospodarce hormonalnej organizmu oraz wady wrodzone u dzieci kobiet, ktore stosowaly je bedac w ciazy. Wprawdzie nie ma ryzyka inhalacji, ale niestety ich wartosc kosmetyczna jest tez conajmniej dyskusyjna, poniewaz bazuja na zwiazkach silikonu i polimerach, ktore permanentnie osadzaja sie na wlosach. Upper Management sprawdzal sie doskonale przy podkreslaniu warstw i nadawaniu "pazura" krotkim wlosom- a to wszystko w oparciu o ekstrakt z pokrzywy ( srodek stosowany przez nasze babacie), kwas hialuronowy, roslinne ekstrakty i olejki eteryczne. Taki produkt do stylizacji ma lepsze dzialanie odzywcze niz niejeden chemiczny balsam czy maska do wlosow, nie zawiera niczego co mogloby im szkodzic, i przede wszystkim nie truje calego organizmu. Serdecznie polecam, butelka o pojemnosci 236 ml za 8.81 GBP wystarcza na cale wieki!

Kiss My Face OHC Upper Managent Stylin Gel: Certified Organic Aqua of Urtica dioica, Calendula officinalis & Anthemis nobilis, Hyaluronic Acid, Sodium Hydroxymethylglycinate (Amino Acid derived) , Faex, Panthenol, Tocopherol (Vitamin E), Citrus grandis.
This product contains no animal ingredients, no artificial colours and was not tested on animals.




I w koncu, pierwszy od lewej na zdjeciu, zmywacz do paznokci amerykanskiej marki Honeybee Gardens, tez z LuxeBC. Wbrew moim obawom zmywa nie tylko naturalne lakiery, ale rowniez te standardowe, do ktorych musze przyznac mam czasem jeszcze slobosc, bo nikt nie robi takich kolorow jak Chanel, ale zawsze wybieram te bez tzw. Wielkiej Trojki. Wprawdzie lakiery "chemiczne" wymagaja troche wiecej tarcia przy usuwaniu ich tym zmywaczem, ale nie ma dla mnie powrotu do drog na  skroty- i "blyskawicznie dzialajacych" zmywaczy opartych na acetonie, ktore razem z lakierem zmywaja z paznokcia cala naturalna wilgoc i penetruja wglab plytki. I znowu, czegokolwiek by nie dodano do standardowego zmywacza, czy to witamina E, czy odzywcze olejki- to niestety aceton sieje w plytce takie spustoszenie, ze zadna odzywka nie ma szans za wiele pomoc. Dodatkowo laduje sie do zmywaczy wsciekle kolorki i odrzucajace zapachy, zeby pokryc swad acetonu.W przypadku tego zmywacza nie bylo takiej potrzeby,  nie pachnie wprawdzie jak swieze owoce, ale zapach jest na tyle ulotny, ze da sie go wytrzymac. Zaskoczyla mnie jego wydajnosc, flakonik nie jest duzy, a mam go juz niemal 9 miesiecy, tyle, ze ja nie maluje paznokci u rak regularnie, wylacznie stopy- i uzywam go raz na tydzien- dwa do zmycia starego lakieru. Za 120 ml zaplacilam 8.99 funta.

Honeybee Gardens Nail Polish Remover: Methyl acetate, butoxydiglycol, aloe barbadensis leaf juice, tocopheryl acetate, equisetum arvense (horsetail) extract, fragrance.
 

No comments:

Post a Comment